Fragment rozdziału "Fonoholizm"

Przypadek Tomasza
Nie tak dawno w moim gabinecie pojawił się trzydziestoparoletni mężczyzna, wysportowany, najnowsze adidasy, dżinsy, sportowa kurtka, uśmiechnięty – na oko – nic nie zdradzało jakichkolwiek problemów. Zaprosiłem go, żeby zasiadł w fotelu, przymknąłem okno, bo akurat młodzież wychodziła po lekcjach z sąsiadującego liceum i w gabinecie zrobiło się dosyć gwarnie. Na pytanie o powód pojawienia się w gabinecie, Tomasz odpowiedział jednym słowem – katastrofa. Pomyślałem, że mój fotel przeżył już wiele trudnych historii, ale żadna nie zaczynała się takimi słowami. Zwykle pacjenci starają się wprowadzić mnie jakoś w temat, powoli rozpędzają opowieść, niektórzy najważniejsze zostawiają na sam koniec.
Ale historia Tomasza nie była szczególnie oryginalna. Podczas kierowania samochodem oglądał coś w komórce i tak się zapomniał, że skręcając w prawo nie upewnił się, czy ktoś przechodzi na pasach. Potrącił człowieka, który na szczęście żyje, ale ma poważny kłopot z nogą, a przed sobą długą i kosztowną rehabilitację. Tomasz zdał sobie sprawę, że mógł zabić człowieka tylko dlatego, że musiał dooglądać finałowy mecz. Ale równie dobrze mógłby to być kolejny odcinek serialu „The Office” czy reklama najnowszego modelu Subaru. Dużo jeździ i w ten sposób ma poczucie dobrze wykorzystanego czasu.
W wyniku wypadku, Tomasz dostał sądowy nakaz leczenia ponieważ został uznany za uzależnionego od smartfona. Na szczęście podjął konkretną pracę, która pozwoliła mu przyjrzeć się przyczynom powstania tego nałogu i w dość krótkim czasie zmienić nawyki działania.
14 godzin
Spytałem Tomasza, czy możemy sprawdzić dane, które posiada każda komórka, a konkretnie chodziło mi o podsumowanie, ile czasu dziennie użytkownik korzysta ze swojego smartfona. U mojego pacjenta było to od 12 do 14 godzin dziennie. W takim wypadku można już mówić o utracie kontroli nad swoim życiem. Nie wiem, czy wtedy powiedziałem mu, że w Stanach Zjednoczonych użytkowanie smartfona w trakcie prowadzenia samochodu to najczęstsza przyczyna wypadków drogowych, ale ta informacja powinna obudzić każdego, kto na drodze sięga po telefon.
Z czego wynika ta nieodparta chęć sięgania po komórkę?
Dlaczego przedkładamy kontakt z komórką nad kontakty z ludźmi, obserwację przyrody czy inne zajęcia w realu? „Smartfon działa jak kroplówka, która dwadzieścia cztery godziny na dobę dostarcza pokoleniu stale podłączonemu do Internetu cyfrowa dopaminę. – twierdzi autorka książki Niewolnicy dopaminy, psychiatra Anna Lembkea. – Nawet jeśli ktoś jeszcze nie znalazł w tej cyfrowej mieszance swojego ulubionego narkotyku, wkrótce pewnie natknie się na coś na najbliższej stronie internetowej”.
Konsekwencje nadmiernego korzystania z telefonów komórkowych
Nadużywanie smarfonów spowodowane naświetlaniem niebieskim światłem to na poziomie ciała i psychiki bezsenność, zaburzenia lękowe, depresyjne, ale także krzywa postawa ciała, problemy ze wzrokiem, brak kondycji fizycznej (często godziny spędzone z komórką odciągają jego użytkownika od aktywności fizycznej).
FOMO
Z fonoholizmem ściśle powiązane jest zjawisko, które nazywamy FOMO (ang. fear of missing out), czyli dosłownie strach przed tym, co nas omija. Już teraz mówi się, że to jedna z chorób cywilizacyjnych. Po raz pierwszy terminu FOMO użył Dan Herman w połowie lat 90. XX wieku. Określił nim lęk przed wypadnięciem z obiegu, obawa, że coś naprawdę ciekawego dzieje się bez naszej wiedzy. FOMO charakteryzuje się stałym przeglądaniem powiadomień, częstym odblokowywaniem ekranu. Ludzie zarażeni FOMO często wpadają w panikę, gdy urządzenie nie znajduje się w zasięgu ręki, gdy je gdzieś położyliśmy i nie możemy znaleźć lub gdy jesteśmy off-line. Oczywiście, dawniej również istnieli ludzie, którzy musieli wszystko wiedzieć, denerwowali się, kiedy omijało ich jakieś istotne wydarzenie towarzyskie, ale należeli oni do rzadkości. Posiadanie telefonu komórkowego sprawiło, że wciąż jesteśmy on-line i na bieżąco wiemy, co dzieje się w życiu innych ludzi, nawet jeśli wiadomości te są szczegółowo reżyserowane.
Wystarczy sobie przypomnieć, co działo się, gdy jeden z portali społecznościowych miał globalną awarię. Ludzkość przeżywała niemalże chwile grozy. Na innym portalu społecznościowym od razu pojawiły się posty, w których internauci zamieszczali zrzuty z ekranów, na których widać komunikaty pokazujące błąd przy próbie otworzenia tego nieczynnego. Inni nerwowo odświeżali aplikację, jakby te czynności miały magiczną moc przywrócenia oczekiwanej sytuacji.